Polish news

November 26, 2016
0

Wiadomości tygodnia Radia Los Angeles

List apostolski na zakończenie Roku Miłosierdzia

Papież Franciszek udzielił wszystkim księżom katolickim władzy odpuszczania grzechu aborcji. Pisze o tym w ogłoszonym w poniedziałek w Watykanie liście apostolskim na zakończenie Roku Miłosierdzia. Franciszek ustanawia też Światowy Dzień Ubogich, obchodzony w 33. niedzielę zwykłą, poprzedzającą uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata.

“Zakończony 20 listopada Rok Święty był czasem bogatym w miłosierdzie, które nadal chce być celebrowane i przeżywane w naszych wspólnotach – pisze Franciszek na wstępie dokumentu. – Obecnie, po zakończeniu tego jubileuszu, nadszedł czas spojrzenia w przyszłość i zrozumienia, w jaki sposób iść dalej wiernie, z radością i entuzjazmem”. Papież przypomina, że podczas Roku Miłosierdzia wszyscy księża upoważnieni byli do odpuszczania grzechu aborcji. Zostaje to obecnie przedłużone, niezależnie od jakichkolwiek przeciwnych rozporządzeń. Papież Franciszek podkreśla, że aborcja jest grzechem ciężkim, ponieważ kładzie kres niewinnemu życiu. “Jednakże z równą siłą mogę i muszę stwierdzić, że nie ma żadnego grzechu, którego nie mogłoby objąć i zniszczyć boże miłosierdzie” – zaznaczył Franciszek.
Na zakończenie papież pisze, że w dniu jubileuszu osób wykluczonych społecznie zdał sobie sprawę, że jako dalszy konkretny znak tego Nadzwyczajnego Roku powinniśmy obchodzić w całym Kościele Światowy Dzień Ubogich.
W czasie Roku Miłosierdzia przeszło przez drzwi święte w katedrach różnych diecezji na całym świecie od 900 do 950 milionów katolików. Poinformował o tym włoski arcybiskup Rino Fisichella, stojący na czele rady nowej ewangelizacji, której papież Franciszek powierzył organizację jubileuszu w Watykanie.
Arcybiskup potwierdził, że przez drzwi święte w Bazylice Watykańskiej przeszło 21,3 miliona pielgrzymów ze 156 krajów świata. Najliczniejsi byli Włosi, następnie Niemcy, Amerykanie i Polacy. Arcybiskup Fisichella przypomniał, że tzw. drzwi miłosierdzia zostały otwarte na całym świecie. W krajach katolickich przeszło przez nie 80 procent wiernych. Wszędzie indziej procent ten wahał się od 50 do 60. Daje to liczbę od 700 do 850 milionów osób. Watykański dostojnik wspomniał też o największych światowych sanktuariach. Każde z nich odwiedziły średnio trzy miliony pielgrzymów. W sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach było na przykład pięć milionów, a 22 miliony były w sanktuarium MB Guadalupe w Meksyku.

Rosyjski MSZ atakuje polskie władze

Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski podsumowując rok pracy swojego resortu podkreślił, że Polska prowadzi rozważną i ostrożną politykę Wschodnią, gdyż to właśnie Moskwa chce diametralnej zmiany układu sił w Europie i nie współpracuje z NATO ani Unią Europejską. Odniósł się również do niedawnej wypowiedzi prezydenta Putina.

Cieszy nas ostatnia zapowiedź prezydenta Putina, który przyjmując polskiego ambasadora stwierdził, że jest gotów uczynić wszystko, aby polepszyć stosunki rosyjsko-polskie. My jesteśmy mniej ambitni. Odpowiadamy prezydentowi Putinowi, że nie musi robić wszystkiego, wystarczy, że zrobi kilka gestów, jak np. zwróci nam wrak, podejmie współpracę w kwestii katastrofy smoleńskiej, bądź zniesie embargo na polską żywność i polskie towary powiedział minister Waszczykowski.

W odpowiedzi na te słowa, rzecznik rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa zaatakowała na portalu Facebook szefa polskiej dyplomacji.

Czy zdjęcie sankcji i zwrot wraku to już wszystkie żądania Polski, czy też wszystkie w tej chwili? Panie Waszczykowski, problem polega na tym, że lista żądań wobec Rosji co roku jest inna, a my ciągle coś jesteśmy Polsce winni i za każdym razem coś innego” – napisała rzecznik.

Zacharowa nie rozumie dlaczego polskie władze domagają się zwrotu wraku samolotu. Jej zdaniem, jest on zawsze dostępny dla polskich śledczych. Stwierdziła także, że przed katastrofą zawsze były jakieś „historyczne różnice”.

Przypomnę Panu, że kiedy nie było wraku i sankcji, i w ogóle nie było żadnych realnych problemów dla „szacunku i współpracy”, to i tak pojawiały się jakieś „historyczne różnice nie do przezwyciężenia”, które przeszkadzały Warszawie budować dobrosąsiedzkie relacje z Rosją” wskazała rzecznika MSZ Rosji.

Zacharowa stwierdziła również, że po katastrofie smoleńskiej Rosja zrobiła wszystko, co możliwe starając się udowodnić, że to wspólna tragedia dla obu krajów. Jednak – jak twierdzi – w odpowiedzi uzyskała jedynie podejrzenia i oskarżenia. Rzecznik rosyjskiego MSZ-u zaatakowała także Polskę za wspieranie Ukrainy. Jej zdaniem to gest przeciwko Rosji.

Komunikat MSZ po wypowiedzi ambasadora Rosji nt. śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej

MSZ zamieściło na swojej stronie internetowej oświadczenie dotyczące wywiadu z Siergiejem Andriejewem, ambasadorem Federacji Rosyjskiej w Polsce. W rozmowie z Jackiem Gądkiem ambasador mówił m.in.: “Uważamy, że rosyjskie władze i biegli zrobili wszystko, co było możliwe w tamtej sytuacji”. 

Na pytanie o to, jak długo potrwa śledztwo strony rosyjskiej, ambasador odparł, że to “zależy (…) od strony polskiej”. – Naszym zdaniem wszystko jest już wyjaśnione. Strona polska wciąż jednak ma nowe wątpliwości. W tej sytuacji nasi śledczy również powinni kontynuować własne prace – mówił Andriejew. 

MSZ uważa, że te słowa to “przykład próby narzucania polskim śledczym wyniku dochodzenia” i “potwierdza (…) wolę odwlekania przez stronę rosyjską decyzji o oddaniu władzom Polski szczątków samolotu Tu-154M, które są własnością Rzeczypospolitej Polskiej. Taka postawa dla polskich władz jest nie do przyjęcia. W kontaktach ze stroną rosyjską Ministerstwo Spraw Zagranicznych każdorazowo podkreśla potrzebę jak najszybszego zwrotu wraku Polsce” – oświadcza resort. 

W związku z tą wypowiedzią Ministerstwo Spraw Zagranicznych oświadcza, że strona rosyjska nie ma żadnych podstaw prawnych, by narzucać Polsce sposób prowadzenia i moment zakończenia śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej.

Pieskow: Rosja zbroi Kaliningrad, bo boi się NATO

Kreml potwierdził, że Rosja wzmacnia swoje siły w Kaliningradzie. “Mamy prawo ochraniać swoje granice” – oświadczył rzecznik rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow. Wcześniej rosyjskie agencje poinformowały, że w obwodzie graniczącym z Polską i Litwą będą stacjonować nowoczesne systemy rakietowe.

Według rzecznika Kremla, Rosja robi wszystko co konieczne, aby wzmocnić swoje bezpieczeństwo, w związku z ekspansją NATO. Dmitrij Pieskow scharakteryzował sojusz jako “agresywny blok”, a działania obronne Rosji nazwał “koniecznymi i uprawnionymi”. Według agencji Interfax, Moskwa wysłała do Kaliningradu dywizjon wojsk rakietowych, wyposażony w systemy “Bastion”.
Jak twierdzą eksperci, na których powołała się rosyjska agencja, wykorzystywane w tym systemie rakiety “Onyks” pozwalają Rosji na kontrolowanie celów w Polsce i w Cieśninach Duńskich, łączących Morze Północne z Bałtykiem. Wcześniej szef senackiej komisji obrony Wiktor Ozierow poinformował, że Moskwa wzmocni obronę Kaliningradu rakietami S-400 i Iskander. Te ostatnie dotarły do obwodu kaliningradzkiego już w październiku, ale nie wiadomo czy nadal tam są.

Polsko-izraelskie konsultacje międzyrządowe

Polsko-izraelskie konsultacje międzyrządowe zakończyły się w Jerozolimie. Wzięli w nich udział premier Beata Szydło oraz m.in. szef MON Antoni Macierewicz, minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska oraz szef MSZ Witold Waszczykowski.

Jednym z tematów konsultacji była współpraca gospodarcza.

Beata Szydło rozmawiała z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu. Równoległe trwaly konsultacje resortowe, w których uczestniczyli przedstawiciele MON, MEN, Ministerstwa Sportu, Ministerstwa Rozwoju, Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Beata Szydło i Netanjahu podpisali wspólną deklarację. Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska ze swoim izraelskim odpowiednikiem podpisali polsko-izraelskie porozumienie o zabezpieczeniu społecznym. Szydło podkreśliła, że porozumienie to “wielkie osiągnięcie”.

O potrzebie walki z antysemityzmem, wspólnej historii i projektach, szczególnie w dziedzinie nowoczesnych technologii – mówili we wtorek na wspólnej konferencji prasowej premierzy Polski i Izraela, Beata Szydło i Benjamin Netanjahu. Konferencja odbyła się na zakończenie polsko-izraelskich konsultacji międzyrządowych w Jerozolimie.

Han-Olaf Henkel: Rację w sporze o kształt UE ma Kaczyński i Orban

“Nowy moloch europejski byłby drugim Związkiem Radzieckim” – mówił w rozmowie z “Super Expressem” Han-Olaf Henkel, współautor książki “Niemcy na kozetkę”.

Niemiec w rozmowie z “SE” przyznał, że działania Angeli Merkel dotyczące m.in. przyjmowania uchodźców wynikają z powojennej traumy, którą nadal przeżywają Niemcy.

“Rozumiem, że w Polsce jest nurt publicystyczny straszący tym, że Niemcy rzekomo zapomnieli o odpowiedzialności za okropności drugiej wojny światowej. Zapewniam, że tak nie jest. Zarówno elity, jak i społeczeństwo niemieckie są w pełni świadome, że to Niemcy ponoszą wyłączną odpowiedzialność za drugą wojnę światową. (…) Co więcej – uważam, że to poczucie winy jest aż zbyt rozbudowane i wynikają z niego niekorzystne działania kanclerz Merkel w kwestii na przykład uchodźców” – podkreślił.

Henkel odniósł się także do koncepcji budowy Stanów Zjednoczonych Europy.

“Zwolennicy tej koncepcji budowy superpaństwa chcą wymazać różnorodność kulturową naszego kontynentu. Był już Związek Radziecki, a po jego rozpadzie mamy różnorodność państw – są niepodległe Ukraina, Litwa, Estonia, Gruzja, Mołdawia itd. Tej różnorodności nie należy niszczyć. A nowy moloch europejski byłby właśnie drugim Związkiem Radzieckim. Oczywiście nie znaczy to, że elity w Brukseli to dyktatorzy w stylu Berii czy Chruszczowa. Ale chodzi o samą ideę tworzenia superpaństwa” – mówił.

W jego opinii ataki europejskich elit na rząd Prawa i Sprawiedliwości należy tłumaczyć, sprzeciwem polskiego rządu wobec budowy superpaństwa europejskiego.

“Ci, którzy mieli czelność atakować Polskę, sami są zwolennikami idei superpaństwa. Myślę, że Jarosław Kaczyński bardzo trzeźwo ocenia sytuację, tak jak przez lata umiał analizować to, co dzieje się na Wschodzie, także widzi, co dzieje się w Brukseli, jakim zagrożeniem dla Europy w ogóle jest idea superpaństwa, stanów zjednoczonych Europy. Jej zwolennicy siłą rzeczy nie są zadowoleni ze zmian trwających w Polsce” – tłumaczy.

Zaznaczył, że Brexit może być tym czynnikiem, który oprzytomni brukselskie elity, że dalsza integracja nie jest dobrym wyjściem.

“Myślę, że zdecydowanie tak. Brexit, czyli wyjście Wielkiej Brytanii z UE, jest bardzo negatywnym zdarzeniem zarówno dla Unii Europejskiej, jak i Niemiec czy nawet Polski. Ma też jednak jeden plus – może się okazać sygnałem alarmowym, który uświadomi elitom europejskim, że nie tędy droga, że rację w sporze o kształt Unii Europejskiej mają zwolennicy wspólnoty państw narodowych Victor Orbán czy Jarosław Kaczyński” – podkreślił.


Jezus Królem i Panem Polski

W sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach odbyła się uroczystość Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana. Zakończono w ten sposób w Polsce obchody Roku Miłosierdzia i 1050-lecia chrztu. We mszy uczestniczył prezydent Andrzej Duda.

Modlitwie przewodniczył kardynał Stanisław Dziwisz. Metropolita krakowski powiedział na początku mszy, że Jezus, jako miłosierny król niczego nie odbiera. “Pragniemy dziś świadomie i uroczyście, osobiście i zbiorowo przyjąć Jezusa Chrystusa za Króla i Pana. Pragniemy wyrazić mu wdzięczność” – powiedział kardynał Dziwisz. Zachęcał wiernych do wspólnej modlitwy za cierpiących, mówiąc: “Niech nas zjednoczy wspólna i solidarna modlitwa, w której ogarniemy sprawy naszej ojczyzny (…) i narodów świata, zwłaszcza tych, gdzie cierpi i umiera człowiek z powodu nienawiści”.

Konstytucja dla Biznesu

Ulgi dla rozpoczynających działalność gospodarczą, odpowiedzialność urzędników za decyzje. To część zmian, które wprowadza Prawo Przedsiębiorców. Tak zwaną Konstytucję dla Biznesu przedstawił w podrzeszowskiej Jasionce wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki.

Rządzący zapisali w Konstytucji dla Biznesu, że to, co nie jest zabronione prawem, jest dozwolone. Jest też mowa o domniemaniu niewinności i korzystnej dla przedsiębiorców interpretacji prawa.

Projekt ustawy Prawo przedsiębiorców stanowi, że podejmowanie, wykonywanie i zakończenie działalności gospodarczej jest wolne dla każdego na równych prawach. Pakiet zmian znosi między innymi konieczność rejestracji niektórych mikrofirm. Chodzi o tych, którzy w ramach dorywczych prac uzyskują przychody nieprzekraczające połowy minimalnego wynagrodzenia.
Projekt zakłada utworzenie Komisji Wspólnej Rządu i Przedsiębiorców i powołanie rzecznika przedsiębiorców. Ten ostatni będzie miał prawo do wstrzymania dowolnej kontroli, jeśli zaistnieje poważne podejrzenie naruszenia prawa przez urzędników.

Konstytucja zawiera zasadę uczciwej konkurencji i poszanowania dobrych obyczajów oraz słusznych interesów innych przedsiębiorców i konsumentów. Projekt wprowadza zasadę odpowiedzialności urzędników za naruszenie prawa, prawo do oceny jakości obsługi w urzędzie. Prawo ma być pisane językiem zrozumiałym dla obywatela.
Projekt zakłada zwolnienie ze składek na ubezpieczenie społeczne dla początkujących przedsiębiorców przez pierwszych 6 miesięcy. Resort postuluje likwidację zgód i licencji oraz wydawanie zezwoleń w trybie “milczącej zgody”.

Min. Jurgiel: KE nie może nakazać sprzedaży państwowej ziemi

Komisja Europejska nie może nakazać krajowi sprzedaży państwowej ziemi – tak minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel odniósł się do informacji o zamiarze wszczęcia przez KE procedury wobec Polski ws. ustawy o wstrzymaniu sprzedaży państwowej ziemi.

Minister poinformował, że resort rolnictwa otrzymał w czerwcu pismo z KE „wskazujące, że zdaniem Komisji, Polska nie powinna wstrzymywać sprzedaży państwowej ziemi. Jest to śmieszne i kuriozalne, że my jako właściciel i naród nie możemy prowadzić dzierżaw, a musimy ją sprzedawać” – powiedział w piątek PAP Jurgiel. Jak mówił, drugi zarzut dotyczył swobody przepływu kapitału. Chodzi o ograniczenia, które wprowadziliśmy, m.in. że nabywcą może być rolnik indywidualny spełniający pewne warunki. Te zarzuty są także kuriozalne, bo ograniczenia są także w innych krajach, np. w Danii czy we Francji – tłumaczył minister Jurgiel.

Polityk zaznaczył, że resort rolnictwa odpowiedział na to pismo KE w sierpniu. Wyjaśnił, że na razie resort rolnictwa ani przedstawicielstwo w Brukseli nie dostały kolejnego pisma. „My wspólnie z krajami Grupy Wyszehradzkiej (bez Czech, które uważają, że powinna być całkowita liberalizacja), powołaliśmy zespół, który podejmie negocjacje z KE (…). Własność ziemi jest to sprawa danego państwa i narodu” – poinformował minister.

KE uznaje, że podstawową zasadą dotyczącą wolnego przepływu kapitału jest swoboda inwestycji. Nie oznacza to jednak, że kraje członkowskie nie mogą ograniczać inwestycji transgranicznych. Musi to być jednak uzasadnione, np. określonymi celami dotyczącymi polityki rolnej, względami społecznymi czy planowania przestrzennego. Regulacje dają sporą uznaniowość urzędnikom unijnym, którzy mogą ocenić, czy zastosowane ograniczenia są proporcjonalne do celu, dla którego zostały wprowadzone.

Komisja Europejska wszczęła już spór z czterema państwami członkowskimi, które wcześniej wdrożyły podobne do polskich przepisy. Chodzi o Bułgarię, Litwę, Węgry i Słowację. KE uznała, że państwa te wprowadziły nieproporcjonalne ograniczenia, które godzą w zasadę wolnego przepływu kapitału i dyskryminują obywateli UE ze względu na kraj pochodzenia.

Prace nad przepisami antymonopolowymi w mediach

Grupa posłów PiS pracuje nad nowymi przepisami antymonopolowymi w mediach; obecnie w Polsce podmiotem dominującym jest posiadacz ponad 40 proc. udziałów w rynku właściwym. “Chcemy ten poziom w przypadku mediów ustawić niżej” – powiedziała PAP uczestnicząca w pracach poseł Barbara Bubula. Jak mówiła Polska chce się wzorować na rozwiązaniach stosowanych w Niemczech, gdzie za podmiot dominujący uznaje się posiadacza ponad 30 proc. udziałów w rynku właściwym (w Polsce zgodnie z ustawą o ochronie konkurencji i konsumentów jest to ponad 40 proc. udziałów).

“Wzorem niemieckim, chcemy zrobić tak, że dopiero kiedy ma się pozycję dominującą w jakiejś dziedzinie mediów, nie można mieć krzyżowej własności, czyli jednocześnie telewizji i gazety albo gazety i radia” – wyjaśniła. Dodała, że takie przepisy mają niemal wszystkie kraje europejskie, poza Polską. “Chodzi o to, by w związku z zauważalną coraz większą koncentracją kapitałów w mediach ma świecie, nie doszło do sytuacji, w której będzie jeszcze mniejszy pluralizm, jeśli chodzi o własność w mediach w Polsce niż obecnie. To zapobieżenie na przyszłość różnym zagrożeniom, które wiążą się z tym, żeby globalne firmy np. przejęły w całości rynek mediów prywatnych w Polsce” – powiedziała Bubula.

“Będzie wielka burza o to, dlatego, że są takie dziedziny w naszych mediach, które są niemal całkowicie opanowane przez obcy kapitał, ale my się tego nie boimy, jak w innych sprawach, w których PiS wprowadza nowe rozwiązania. Trzeba tę burzę przetrzymać i wprowadzić takie przepisy, które będą zgodne z prawem europejskim, a równocześnie będą chroniły polską rację stanu i polskie społeczeństwo, bo media są niejako krwiobiegiem i system nerwowym, który umożliwia suwerenność państwa” – uważa Bubula.

Na razie nie jest przesądzone – jak mówiła poseł – czy przepisy antymonopolowe dotyczące mediów zostaną zwarte w nowej ustawie, czy też dojdzie do nowelizacji ustaw: o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji oraz o ochronie konkurencji i konsumentów. 

Propozycja nowych regulacji ma być gotowa na początku przyszłego roku i ma wpłynąć do Sejmu jako projekt poselski.

30 listopada na posiedzeniu sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu planowane jest przedstawienie informacji o zagranicznym kapitale na rynku medialnym w Polsce. “Dyskusja  na ten temat niejako przygotuje grunt do przedstawienia tej ustawy mam nadzieję w pierwszych tygodniach nowego roku” – powiedziała Bubula.

Będą zmiany w polskiej polityce migracyjnej?

Rząd szykuje się do zmodyfikowania swojej polityki migracyjnej, by zatrzymać pracowników ze Wschodu przed dalszym wyjazdem na Zachód. O sprawie informuje „Dziennik Gazeta Prawna”.

W miniony czwartek Rada Unii Europejskiej podjęła polityczną decyzje, że obywatele Ukrainy będą mogli wjeżdżać na terytorium Unii bez wiz. Gdy ułatwienia wejdą w życie, może się okazać, że Polska nie będzie już dla nich tak atrakcyjnym miejscem do pracy, jak obecnie. Tymczasem, jak informuje gazeta, do końca sierpnia tego roku polscy pracodawcy zgłosili zamiar zatrudnienia o 65 tys. więcej Ukraińców niż w całym ubiegłym roku.

Poseł Janusz Szewczak, ekonomista, mówi, że takie ruchy migracyjne ze strony Ukraińców są nieuniknione, jeśli wynagrodzenie w Polsce nie będzie zbliżone do tego w starej UE. Niewątpliwie, jeśli zostaną zniesione wizy dla Ukraińców, to pojadą oni do tych krajów, w których są wyższe wynagrodzenia, i to jest tylko dowód na to, że ta siła pracownicza oparta wyłącznie na obcokrajowcach nie zdaje egzaminu. Choć jest ona bardzo przydatna w każdym kraju, to trzeba myśleć o tym, żeby te wynagrodzenia w Polsce zaczynały być zbliżone do tych w krajach starej UE, a to być może spowoduje, że część Polaków z Wielkiej Brytanii czy Irlandii będzie myślała o powrocie – wskazuje ekonomista.

Rząd, aby zatrzymać w Polsce pracowników ze Wschodu rozważa m.in. możliwość dłuższych pobytów w naszym kraju bez potrzeby uzyskiwania zezwoleń na pracę – czytamy w gazecie. Chodzi również o jeszcze większe ułatwienia w podejmowaniu jej w przypadku pracowników wysoko kwalifikowanych.

MSZ: obrady zespołu ds. wykorzystania potencjału Polonii w promocji Polski

Środowiska polonijne i polskie za granicą odgrywają szczególnie ważną i przyszłościową rolę w zakresie kształtowania wizerunku współczesnej Polski i obrony jej dobrego imienia – podkreślił wiceminister spraw zagranicznych Jan Dziedziczak na spotkaniu Zespołu zadaniowego ds. wykorzystania potencjału Polonii w promocji Polski.

22 listopada br. sekretarz stanu Jan Dziedziczak przewodniczył obradom Zespołu, który działa w ramach Międzyresortowego Zespołu ds. Promocji Polski za Granicą powołanego jako organ pomocniczy Rady Ministrów. Wiceminister za pilne zadanie uznał wypracowanie mechanizmów współpracy z Polonią i Polakami za granicą na rzecz angażowania tych środowisk w realizację priorytetowych celów w zakresie dyplomacji publicznej i kulturalnej.

Wśród tematów dyskusji była m.in. kwestia możliwości wspierania Polonii i Polaków za granicą w działaniach służących promowaniu wiedzy o Polsce, jej kulturze i historii oraz kształtowaniu pozytywnego wizerunku Polski i Polaków w krajach zamieszkania. Zwrócono uwagę na potrzebę budowania silnej i spójnej marki Polska. Rozmawiano również o znaczeniu polskich szkół funkcjonujących poza granicami kraju dla umacniania tożsamości narodowej młodego pokolenia Polonii i Polaków za granicą. Uczestnicy podkreślali także potrzebę włączania w działania promocyjne młodej Polonii.

Celem prac zespołu jest zwiększenie udziału Polonii i Polaków za granicą w realizacji priorytetowych celów wyznaczanych przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych w zakresie dyplomacji publicznej i kulturalnej. Jednym z najważniejszych zadań w tym obszarze jest dbanie o dobre imię Polski i jej nieskazitelny wizerunek oraz promowanie polskiej historii.

Facebook na “dywaniku” w Polsce

Minister cyfryzacji Anna Streżyńska planuje spotkać się wkrłótce z przedstawicielami Facebooka z Dublina, którzy zajmują się polityką społecznościową tego serwisu. Jak powiedziała na konferencji prasowej, rozmowy mają dotyczyć zasad blokowania treści na portalu, wolności słowa i sprawności usuwania treści łamiących prawo polskie czy europejskie.

Według minister Anny Streżyńskiej sygnały o potrzebie spotkania napływały ze wszystkich stron sceny politycznej, bo jednym z problemów Facebooka jest automatyczne blokowanie zgłoszonych profili. “Jeżeli jakaś grupa złoży więcej niż 10 skarg, to następuje blokada automatyczna bez szczegółowego sprawdzania, czy zarzut jest uzasadniony” – mówi minister. Dodaje, że takie przypadki, jej zdaniem, podchodzą pod cenzurę prewencyjną, która w Polsce jest zakazana przez konstytucję. “Mamy przepis, który wyraźnie mówi, że cenzura prewencyjna w stosunku do mass mediów jest niedopuszczalna” – mówiła Anna Streżyńska. Wyjątkiem jest tutaj ustawa antyterrorystyczna, która pozwala na blokadę treści propagujących terroryzm.
Facebook, podobnie jak Twitter czy YouTube, w czerwcu podpisały z Komisją Europejską “Kodeks postępowania w sprawie zwalczania nielegalnej mowy nienawiści online”. Jednak według minister Streżyńskiej warunki blokady powinny być bardziej przejrzyste.

“Musimy znaleźć takie rozwiązanie, które będą trochę obiektywizowały tę decyzję i spowodują, że będzie podawana przyczyna do publicznej wiadomości, a procedury odwoławcze zostaną usprawnione” – powiedziała minister cyfryzacji.

Na początku tego miesiąca Facebook zablokował między innymi strony Marszu Niepodległości, Ruchu Narodowego, Młodzieży Wszechpolskiej, czy osób udostępniających plakat promujący marsz. Decyzja administracji portalu została cofnięta, a pod warszawską siedzibą Facebooka 5 listopada organizacje narodowe zorganizowały protest.

Nasze matki, nasi ojcowie” w sądzie

W krakowskim sądzie w poniedziałek zakończyła się druga rozprawa w ramach procesu przeciwko twórcom niemieckiego serialu “Nasze matki, nasi ojcowie” z 2013 roku.

Pozew przeciwko niemieckiej publicznej telewizji ZDF złożył były żołnierz Armii Krajowej Zbigniew Radłowski oraz Światowy Związek Żołnierzy AK. Ich zdaniem w serialu umyślnie przedstawiono Polaków jako antysemitów – by obarczyć ich współwiną za holokaust.

Podczas poniedziałkowej rozprawy sąd przesłuchał świadka, historyka profesora Bogdana Musiała, który współpracował z telewizją ZDF przy produkcji dokumentu, mającego być dodatkiem do serialu “Nasze matki, nasi ojcowie”. Przy okazji pracy nad dokumentem otrzymał od telewizji scenariusz serialu, który jeszcze wtedy nie został wyemitowany. Jak zeznał, zwrócił wtedy uwagę twórcom na liczne błędy, formalne i geograficzne. Część poprawek uwzględniono, w tym błędy geograficzne. Jednak inne pozostawiono, zdaniem Moniki Brzozowskiej-Pasieki, reprezentującej żołnierzy AK, zrobiono to umyślnie. Jak powiedziała adwokat, film przedstawia Niemców, którzy są dobrzy i tylko zmuszani do walki, oraz Polaków jako “bandę z lasu”.
Piotr Niezgódka, prawnik reprezentujący telewizję ZDF, mówił, że serial “Nasze matki, nasi ojcowie” to film fabularny, dlatego, według niego, szukanie nieścisłości historycznych jest bezpodstawne. “Nigdy nie było intencją twórców filmu, aby został on w taki sposób odebrany w Polsce” – mówił prawnik.

Na kolejnej rozprawie zostaną przesłuchani twórcy serialu, poprzez telekonferencję.
Kombatanci AK domagają się od twórców serialu umieszczenia przeprosin we wszystkich mediach, w których produkcja była emitowana – czyli m.in. również w Telewizji Polskiej.
Żądają też usunięcia w serialu znaku graficznego AK z opasek noszonych przez aktorów oraz zapłaty 25 tysięcy złotych.

Dr Bohdan Pac: Trwa wojna informacyjna o zawładnięcie świadomością człowieka

Wojna informacyjna jest walką o umysł człowieka – zaznaczył dr inż. Bohdan Pac w „Rozmowach niedokończonych” na antenie TV Trwam. Ekspert ds. wojskowości omówił techniki, cele i skutki wojny informacyjnej wymierzone w polską społeczność.

Kmdr por. rez. dr inż. Bohdan Pac, ekspert ds. wojskowości mający związek z  Polskim Lobby Przemysłowym im. Eugeniusza Kwiatkowskiego, powiedział w audycji, że umysł ludzki jest „czysty” i nie posiada naturalnej bariery przed zalewem złych informacji. Istnieją jednak elementy zabezpieczające przed ich wchłanianiem.

Ochronę może dać wykształcenie, edukacja i doświadczenie, które umożliwią filtrowanie tych informacji. Wojna informacyjna jest nastawiona na to, aby złamać kręgosłup moralny człowieka (…). Odbieramy całą lawinę wiadomości, ale wyczucie, co jest prawdą, a co fałszem – nie jest proste wskazał ekspert.

Wojna informacyjna to nic innego, jak odziaływanie w sferze informacji, które ma na celu tak kształtować percepcję u danego odbiorcy, żeby wpływało to na jego wolę, a następnie na proces podejmowania decyzji – zwrócił uwagę gość TV Trwam. Może być prowadzona na różnych poziomach: między państwami, społeczeństwami czy grupami religijnymi.

Bohdan Pac w rozmowie z o. Januszem Dyrkiem CSsR wymienił główne cele wojny informacyjnej w relacji państwo-państwo.

Złamanie kręgosłupa moralnego całemu narodowi, zniewolenie całego społeczeństwa, odebranie tożsamości poprzez zniszczenie poczucia bycia częścią wspólnoty, zakwestionowanie historii, kultury, zdobyczy cywilizacyjnych aż do momentu, gdy zostanie wprowadzony kompletny chaos, który zakończy się zniewoleniem podkreślał ekspert ds. wojskowości.

Infoagresor, aby prowadzić skuteczną wojnę informacyjną – potrzebuje czterech składników.

Po pierwsze, musi określić główne obiekty u infoofiary przeciwko, którym będzie działał, tzw. środki ciężkości, czyli centra siły i ruchu. Po drugie, potrzebna jest odpowiednia infrastruktura tej wojny. Trzecim elementem będą techniki prowadzenia wojny, a ostatnim agentura wpływu wyliczał Bohdan Pac.

Środkami ciężkości będą przede wszystkim liderzy polityczni i militarni czy partie polityczne. Głównym zadaniem byłoby sprawowanie kontroli nad częścią funkcjonariuszy wyższego szczebla i opanowanie finansów – wtedy istnieje możliwość sterowania.

Kolejny detal stanowi gospodarka. Poprzez różne decyzje można doprowadzić, m.in. do deindustrializacji, bezrobocia, zubożenia społeczeństwa – przemysł staje się podwykonawcą.

Następne bardzo ważne czynniki to edukacja i nauka, media oraz kultura. Tych środków ciężkości powinniśmy bronić przed zaatakowaniem i rozbiciem – oznajmił gość „Rozmów niedokończonych”.

Bohdan Pac wskazał również techniki stosowane w wojnie informacyjnej.

Pierwszą techniką jest sterowanie społeczne, czyli oddziaływanie na społeczeństwo, aby osiągnąć określone cele. Przykładem jest np. ograniczenie ilości lekcji historii w szkole. Co mamy w efekcie? Otrzymujemy niedoinformowane i bezideowe pokolenie  – mówił komandor.

Jak zwracał uwagę rozmówca TV Trwam, cały czas mamy też do czynienia z wykorzystywaniem licznych eufemizmów, m.in. pojęcie „nazisty”.

Powtarzanie eufemizmu o nazistach, którzy „nie wiadomo, jaką mają narodowość” może prowadzić do tego, że niektórzy mogą nie wiedzieć, kto zarządzał obozami koncentracyjnymi, kto wysyłał ludzi na śmierć. Nagle robi się to bezpodmiotowe –oznajmił ekspert.

Występuje także manewrowanie społeczeństwem.

To nic innego, jakie dokonywanie podziału społeczeństwa, aby można było sterować pewnymi grupami społecznymi, ewentualnie elitami, aby uzyskać kontrolę nad strukturami i zasadami państwa podkreślił Bohdan Pac.

Jako przykład dezinformacji można potraktować wiadomość, że rurociąg Nord Stream 2 miał być inwestycją stricte gospodarczą – akcentował komandor w „Rozmowach niedokończonych”.

Trzeba pamiętać, że uruchomienie tego rurociągu wykadrowałoby Polskę z systemu zasilania gazem i stracilibyśmy status państwa tranzytowego. Na dodatek państwa zachodnie uczestniczące w tej inwestycji uwikłałyby się w kolejne uzależnienie gospodarcze w stosunku do Rosji  tłumaczył ekspert ds. wojskowości.

Gość programu Bohdan Pac zaznaczał, że jako społeczeństwo musimy wiedzieć, jakie mamy mocne i słabe strony – w co można uderzyć. Jeżeli uderzenie idzie w naszą historię, gospodarkę, kulturę, cywilizację, a jesteśmy wychowani w pewnym systemie wartości – wojna informacyjna nie wygra walki o umysł człowieka.

CATEGORIES
COMMENTS
0